sobota, 18 listopada 2017

Koń o niekontrolowanym galopie


Bardzo czesto ludzie przychodzą do mnie z pytaniem o niekontrolowany galop. Opowiadają o koniach nie do zatrzymania, nie do opanowania i nie do bezpiecznego użytkowania. Twierdzą, że nic z nimi nie da się zrobić, że te "zbuntowane anioły" są spisane na straty. 

Nie patrząc zbyt daleko w przeszłość, dzisiaj rano pewna pani odpowiedzialna za szkołkę w naszej stajni zwróciła się do mnie z prośbą o pomoc. Powodem jej zmartwień był 12 wałaszek, który od pewnego czasu regularnie "wyglebiał" jej klientów. Wszystko zaczęło się niewinnie, a dziewne zachowania typu nagłe uskakiwanie w bok zostały zaklasyfikowane jako problemy z zaklimatyzowaniem. Na początku wybryki były sporadyczne: ot, parę baranich skoków przy galopie. Z czasem jednak koń coraz bardziej się znarawiał, aż został kompletnie uznany za niezdolnego do uczenia dzieci. 

Gdy go zobaczyłam po raz pierwszy, był wybuchową mieszanką buntu i strachu, którą nie sposób było przewidzieć. Jak wynikało z opowieści, koń potrafił ni stąd ni z owąd wystrzelić jak z procy, uskoczyć w bok lub oderwać wszystkie 4 nogi od ziemi. Wsiadłam na niego z lekkim strachem i nie mając żadnego planu działania. Ostatecznie po 30 minutach stępo-kłusu udało mi się zagalopować bez narażenia na żadne dzikie rodeo. Koń nie próbował na mnie żadnych nowoczesnych technik zrzucania i gdybym nie widziała wcześniej jego zachowań pod jeźdźcami ze szkołki, w życiu nie podejrzewałabym go o tak dobitnie wypowiadane słowa: zejdź ze mnie!


Oczywiście moja rozmówczyni zadała mi sakramentalne pytanie: "jak?", nie mogąc uwierzyć że Pepito w ciągu niecałej godziny był w stanie tak się zmienić. 

W kontrolowaniu niekontrolowanego galopu (ale też kłusa i stępa!) nie chodzi wcale o czarną magię. Czasem jeśli koń nie jest dostatecznie "zespusty" wystarczy zmienić nawyki by zaczął się idealnie słuchać. Tak właśnie było w przypadku Pepito. 

Pracując z każdym koniem, nie ważne czy jest on spokojny czy też "narwany", zawsze pilnuję jednej rzeczy: tego żeby słuchał się mojej każdej, nawet najmniejszej prośby. 

Jeżeli koń nie reaguje na "nieważne" polecenia, nie będzie reagował na te "ważne. 

Pracując z Pepito, w stępie egzekwowałam (łydkami, mocniejszym kontaktem) żeby wyjeżdżał on narożniki. Jest to szczegół, ale już na samym początku pokazuje zwierzęciu na czyich zasadach trening się odbywa. 


Pilnowałam też, żeby każde koło wyglądało jak koło, żeby jazda wzdłóż ściany odbywała się po pierwszym śladzie i przede wszystkim - żebym to ja decydowała o tym co teraz będziemy robić. 

Utrzymywałam kontakt zdecydowany, na tyle mocny żeby w razie czego mieć nad koniem kontrolę, ale też na tyle lekki żeby umożliwić mu rozluźnienie w potylicy. Nie ciągnęłam go za pysk, ale równocześnie miałam krótsze wodze niż zazwyczaj. 

Ważna zasada przy zagalopywaniu: co zrobić żeby mieć kontrolę nad galopem?

Pracując z różnymi końmi zauważyłam, że galop jest zawsze taki jaki poprzedzający go chód w momencie zagalopwania. Nigdy nie wolno dopuszczać do tego, by przejście odbywało się z niekontrolowanego (czyli mega szybkiego) kłusa, w przeciwnym wypadku galop będzie dzikim wystrzeleniem w przód, również poza kontrolą. 


Podczas mojej pracy z Pepito, na chwilę przed daniem pomocy do zagalopowania, poczułam jak koń rwie się do przodu. Jego kroki były zdecydowanie zbyt szybkie, a ja nie miałam nad nimi żadnej kontroli. Użyłam pomocy wstrzymujących, potem rozluźniając rękę i oddając nieco wodzy otrzymałam spokojny kłus. Dopiero z niego dałam sygnał do zagalopowania.

Konkluzja z tego są dwie: 

1) czasem nie trzeba długich miesięcy treningów by zmienić konia, ale po prostu zmiany swoich nawyków. Trzeba połączyć stanowczość (pokazanie na czyich zasadach się będzie jeździć) i łagodność (żeby koń nie czuł się osaczany, bo w gruncie rzeczy powinien on z własnej woli zaakceptować pracę). Dajemy zwierzęciu określone "warunki pracy" poprzez stanowczość, ale to łagodnością dajemy mu możliwość zaakceptowania ich.

2) nad tym żeby koń nie rwał w galopie, pracuje się już podczas pracy w stępie czy kłusie, ba!, nawet jeszcze podczas oporządania koń wyrabia sobie o nas opinię.  

Malwina


Copyright © 2014 JAK LEPIEJ JEŹDZIĆ KONNO? , Blogger
Wypasiony Katalog Stron