sobota, 3 marca 2018

"Trzeba ciasto spróbować, żeby wiedzieć czy dobre..."


Jak wiecie, albo też i nie, bardzo lubię przyglądać się trenującym jeźdźcom. Być może profesojonalnie nazywa się to wścibstwem, ale uznajmy że nie znam tego słowa. Ostatnio miałam przyjemność pracować na jednej hali z pewnym tatusiem (właścicielem boskiego fryza, tak na marginesie) i jego malutką córeczką. Dziewczynka siedziała na białym kucyku i pisząc 'białym" mam tu naprawdę na myśli białego, takiego z zażółkłymi plamami od błota (właściele siwków zrozumieją). W każdym razie, dziecko darło się w niebogłosy. Ogólnie rzecz biorąc, zamiast na niemiłej Różyczce chciało galopować na Fiołku (czy coś w tym stylu). 

Wtedy jej tata powiedział bardzo mądre słowa, których parafraza stanowi tytuł postu. A mianowice: z koniem jest jak z ciastem. Trzeba go "spróbować", żeby wiedzieć czy dobry. A nawet jak nie dobry, to trzeba "próbować" tak długo aż zasmakuje. 

Dzisiaj po raz pierwszy od pół roku (a może i jeszcze dłużej) miałam okazję porozmawiać ze swoją znajomą. Spytała się co u mnie, opowiedziałam. I wtedy pojawiły się pretensje. 

Jak to? Zmieniłaś stajnię?! Jak to?! Oprócz ujeżdżenia zajmujesz się woltyżerką?!! Przecież to jest skandaliczne!

A mnie skandaliczne wydawały się jej pretensje, nie moje wybory. Chciałam odpowiedzieć jej to samo co ów tatuś swojej córeczce - trzeba zasmakować, żeby ocenić

Nie lubię w ludziach tego, gdy wypowiadają się na tematy o których nie mają pojęcia. Ileż to matek nasłuchało się od starszych panów jak karmić niemowlaka piersią, a ilu właścicieli psów (w tym ja, mimo że właścicielem psa nie jestem) jak poprawnie wyprowadzać zwierzątko na spacer. 

I jeżeli faktycznie trafi się na znawcę - no to super. Ale większość z napotkanych osób wie jeszcze mniej niż my. Czyli mało, wierzcie mi. 

Wiem jak to fajnie pochwalić się swoją wiedzą, no ale błagam... nie trzeba wiedzieć wszystkiego.

Być może (co ja gadam - nawet na pewno) w swoim życiu napotkaliście osoby, które wiedziały wszystko najlepiej. Którzy próbowali wmówić Wam co macie robić, jak żyć i co czuć. 

I to co trzeba robić to ich ignorować. Nawet nie kłócić się, bo to nic nie daje; a już szczególnie nie załamywać się. Człowieku, nie daj sobie wmówić czegoś co jest sprzeczne z Tobą samym! Bo jak coś kochasz, a nie czyni to krzywdy innym, no to czemu tego nie robić? 

Krytyka znajdzie się wszędzie, niezależnie od tego co się akurat robi. Zawsze wpadnie się na znawcę, którego ciocia piątego stopnia była "identyczna" jak Wy i źle z tym skończyła. Ale... czy to coś zmienia?

Piszę ten post, bo wiem jak łatwo (szczególnie w środowisku jeździeckim) napotkać na specjalistów od rzeczy wszelakich. Znacznie trudniej z kolei podnieść głowę i wierzyć w to, co według siebie samego jest słuszne - nawet gdy wszyscy wokół mówią, że się mylicie. 

Są takie chwile, gdy mają rację; nie wszystkiego w życiu w końcu wypada próbować - jak na przykład brutalności. Są jednak takie chwile (a jest ich dużo), gdy nie robimy czegoś w obawie przed innymi. Przed tym co pomyślą, zrobią, powiedzą. 

Jak to ktoś powiedział - "odważni umierają szybko, ale tchórze nie żyją wcale". I tu nie chodzi o brawurę, jazdę na motocyklu po klifie (koniecznie o zachodzie słońca), czy o chamstwo. Tu chodzi o to, by nie bać się bronić własnego zdania i własnej godności. Do tego Was zapraszam. 

Malwina





Copyright © 2014 JAK LEPIEJ JEŹDZIĆ KONNO? , Blogger
Wypasiony Katalog Stron